— Il mio bambino!
— Mamma…
— Come sembri!
— Mamo…
— Emaciato!
— Mamo!
— Vengo a cucinare la pasta!
— Do kurwy nędzy! Mamo, dasz mi się odezwać!?
Zaniemówiła.
Przymknął oczy, zrozumiawszy, co właśnie sprowokował…
Tyrada Pani Piezzo trwała przez kolejne pięć minut, przerywana regularnymi wstawkami jego trzech sióstr, które wspierały matkę w wytykaniu mu zasad dobrego wychowania, znaczenia okazywania szacunku rodzicom i osobom starszym. Obaj z ojcem siedzieli bez słowa, wpatrując się w ekrany swoich terminali, na których cztery okienka z czterema kobietami powiększały się na zmianę, informując, że wszystkie prowadzą niemal jednoczesną transmisję. Pokręcił z rezygnacją głową i otworzył pasek prywatnego czatu z ojcem.
„Przepraszam
Zapomniałem jak łatwo ją sprowokować”
„Daj spokój. Matka tego potrzebowała.
Siedzi tam sama, nie ma do kogo gęby otworzyć, na kogo ponarzekać.
Elena i Camilla zresztą również.
Daj mi znać, jak skończą, bo wyciszyłem kilka minut temu.”
„No sorry, poważnie. Chciałem jej przerwać, bo mam mało czasu”
„Będziesz miał tyle czasu, ile będą potrzebowały, by skończyć.”
„Ale poważnie, muszę uciekać”
„To trzeba było dać Jej skończyć, teraz obaj czekamy.”
Piezo spuścił głowę w geście poddania. Jego jedyny potencjalny sojusznik skapitulował, nim wszedł do walki. Spojrzał na zegarek. Obiecał załatwić rodzinną rozmowę w kilka minut, tymczasem już samo nawiązanie wielokanałowego połączenia z pięcioma różnymi miastami rozsianymi po kontynencie zajęło im ponad kwadrans. Veronica, najmłodsza z rodzeństwa, całkiem zdolna netrunnerka, próbowała pomóc rodzicom w ustanowieniu stabilnego łączą. Mimo to, kwestie techniczne, jak zawsze, zdominowały cały początek rodzinnej zdzwonki… Spojrzał na ulicę.
Michael wciąż stał przy drzwiach szoferki, wpatrując się w niego z rosnącym zniecierpliwieniem.
Piezo wzruszył ramionami i gestem dłoni dał znać technikowi, że potrzebuję chwilki dłużej.
— I patrz na mnie jak do ciebie mówię, Benito! — Zwróciła się bezpośrednio do syna Pani Peizzo. — Nie tak cię z ojcem wychowaliśmy.
— Ale ja patrzę — próbował się bronić. — Pisałem tylko…
„Ani mi się waż, mnie w to wciągać!”
— …pisałem, tylko, pisałem z… pisałem.
— Pewnie z tą lafiryndą — wtrąciła ze złośliwym uśmieszkiem Elena — Tą co ją ostatnio widziałam na zdjęciach.
— Co? — Piezo był wybity z rytmu. — Z kim? Na jakich zdjęciach?
Okienko Camilli powiększyło się, gdy system wychwycił zmianę prowadzącego. — Nie udawaj Colpo, nie udawaj. Śledzimy informacje z tego twojego upadłego miasta. Pokazywali Cię na zdjęciach. W tym hotelu, co to piętro wyleciało w powietrze…